czwartek, 9 marca 2017

Grand i Apa z Ambera

APA GRAND
Udało mi się nabyć dwie "Specjalności Pomorza" z browaru Amber - Grand (Imperial Porter) oraz APA (American Pale Ale). Lubie piwa z tego browaru, więc spodziewałem się tylko najlepszego.


Na pierwszy ogień poszedł Grand. Jest to ciemne piwo w stylu Porter Bałtycki. Z etykiety dowiadujemy się, że powinniśmy się w nim doszukiwać słodowego smaku z nutami kawy i czekolady. Piwo nie jest specjalnie dobrze opisane. Wiemy, że zawiera (poza wodą) słody jęczmienne jasne i ciemne, chmiel aromatyczny i goryczkowy i drożdże (z własnej stacji propagacji). Warzono je metodą tradycyjnej, dolnej fermentacji. Kiedyś chyba piłem już to piwo, w innej butelce. Nie wiem jednak, czy był to dokładnie ten sam trunek.

Alkohol 8%, Ekstrakt 18,1%

Zapach w butelce jest intensywnie kawowy, ale przełamany karmelem i typowym dla ciemnego piwa zapachem palonego zboża (taka lekka kawa zbożowa). Czekolada majaczy gdzieś z tyłu. W szklance natomiast dociera do mnie silnie metaliczny zapaszek. Niby nie przeszkadza, a trochę mąci i zakłóca.

Kolor czarny z czerwono brązowymi refleksami, widocznymi pod odpowiednim kątem. Piana gęsta o kolorze kawy z mlekiem, drobnopęcherzykowa.

W smaku dominuje kawa, ale raczej zbożowa. Czuć też zapowiadaną metaliczność, która nie dominuje, ale jednak jest wszechobecna. Piwo jest słodko-gorzkie. Niezłe, ale nie bardzo dobre - po Amberze spodziewałem się więcej.


Przyszedł czas na Apa. Po tej butelce spodziewałem się jeszcze więcej, gdyż Pale Ale jest zdecydowanie moim faworytem wśród piwnych stylów. Etykieta jest o wiele bogatsza w informacje. Skład to woda z własnych ujęć głębinowych, słody: pale ale i jasny pilzeński, chmiele: chinook, cascade, citra oraz simcoe, drożdże z własnej stacji propagacji. O górnej fermentacji wspominać chyba nie muszę - toż to Ale.

Alkohol 5,2%, Ekstrakt 12,1%, IBU 35-40

Zapach w butelce i w szklance jest... idealny. Czuć wyraźny zapach cytrusowego chmielu. Wytrawny i nieco żywiczny, a jednocześnie cytrusowo orzeźwiający. To wszystko, czego potrzeba do szczęścia.

Kolor jasny (troszkę za jasny), lekko mętny. Wysycenie CO2 dosyć niskie. Piana obfita, gęsta, bielusieńka o zróżnicowanych pęcherzykach i równym, pięknym lacingu.

W smaku, i tu muszę się przyznać, że nie mogłem się doczekać aż piana trochę chociaż opadnie, już przy pierwszym zetknięciu się z piwem, czuć przyjemną goryczkę, która rozchodzi się po kubkach smakowych i natychmiast jest równoważona przez kwaskowy smak amerykańskiego chmielu. I tak za każdym razem, przy czym na finiszu goryczka znów dochodzi do głosu. Bardzo pijalne i jedyne czego można się doczepić, to delikatny mydlany posmak, wyczuwalny chwilę przed goryczkowym finiszem.

Oba piwa warte wypróbowania, chociaż zgodnie z przewidywaniami to Apa zrobiła na mnie lepsze wrażenie. Oba kupiłbym ponownie, więc i polecić mogę bez wstydu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz