Takie właśnie nazwy noszą dwie propozycje browaru Pinta, których dane mi było ostatnio skosztować.
Zacząłem od Ogni Szczęścia - piwa w stylu Irish Red Ale. Po pierwsze - faktycznie jest czerwonawe, a po drugie nazwa okazuje się trafiona przy pierwszym łyku - faktycznie jakoś tak promiennie smakuje. Jest lekko podwędzano - przypalone, co bardzo mi odpowiada. Bogate w smaku, choć przy IBU 25 goryczki prawie niema - z pewnością zasmakuje tym, którzy nie uganiają się za zbytnią chmielowością. 11,5% ekstraktu, 4,2% alkoholu, a temperatura serwowania to 10-12 stopni, choć ja piłem je nieco bardziej schłodzone. Zdecydowanie do powtórki.
Druga pozycja to Koniec Świata - Fińskie Sahti. To moje pierwsze zetknięcie z tym tradycyjnym, skandynawskim gatunkiem piwa. Ciekawostką jest IBU bliskie zeru, co sprawia, że smak tego piwa mimo, że zdecydowany, jest jednocześnie delikatny. Drożdże piekarskie oraz niespotykana mieszanka słodów tworzą trunek o zawartości alkoholu 7,9% (!!!). Ekstrakt: 19,1%. To piwo także piłem schłodzone do temperatury niższej niż proponowana, która wynosi w tym przypadku 11-13%. Ciężko mi się do niego ustosunkować - z pewnością to lekko owocowe, słodkawe piwo nie jest czymś, co piłbym na co dzień, ale chętnie przedłużyłbym znajomość z nim do jeszcze kilku butelek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz