W piątek odbyło się rodzinne spotkanie na wino i sery. Posiedzieliśmy, nie powiem, 8 godzin, w czasie których wypiliśmy 4 butelki wina. Wszystkie godne polecenia, co zgodnie z sumieniem niniejszym czynię.
Na pierwszy ogień popłynęło Teja Roja - smaczne, idealne na początek wieczoru, gdyż wydało mi się najłagodniejsze. Z serem komponowało się dobrze - podkreślało smak łagodniejszych, kremowych gatunków oraz skutecznie przepłukiwało usta po ostrzejszych.
Następnie Rioja Baron de Barbon oraz Vina Labarta. Obie zbliżone (nie jestem znawcą win, ale i blog jest dla zwykłego człowieka), obie smaczne o wyrazistym smaku. Te już komponowały się doskonale także z ostrzejszymi gatunkami, choć łagodnych serów lepiej nimi nie popijać, jeśli chcemy poczuć smak sera.
Ostatnią pozycją winną tego wieczora była Rioja Monte Rojo. Cierpki smak, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Bardzo zdecydowane, mocno owocowe, aromatyczne.Wręcz wyborne zakończenie winnej części wieczoru.
Kaca tradycyjnie brak... w przypadku większej części uczestników spotkania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz